[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uklad sloneczny ziarko piachu w klepsydrzebezskresu kosmosu porachuj gwiazdo zbioryutoniesz ra moje sturnyjak cieciwiwy wypuszczaja strzaly upuszczajakrwipoczatek haosu definicja uporzadkowasnegoalgorytmu ludzie probuja ujac miara bezkres kosmosujeden kes tej wiedzy przelduje neuronydobro i zlo dwa okreslenia jakie kazdyzna regolom uczynkow fromuluje ocenez perpektywy inny sposob to oceniedwa przeciwne wspolczynniki ktorychpolorzenie rownolegle chociaz sprzeczniemaja wspolne pochodzenie sumienieutozsamiam z tym sam siebie ktoredyisc zawsze nie wiem ale wiem zebyna 1 planie stawiac ziomkowa drugim kieszenie bo z wartosciamiclowiek wspolistnieje wspolistnieniealternatywnej zeczywistosci obliczeswiata ktory wokl mnie nie goscimi droge uprosci jak i kilku znanychgosci ludzie potrzebuja ludzi leczoludziach zapominaja a w kregubliskich osob sukcesy poczatek majasukcezywnie kroki stawjajac utrzymjackurs zyskujesz profit zeby mocotrzymac kolejny uczynkow zwrotzobaczycz na na rachunku prosperujekarmy wzrost zinterprteuj to wprostkarma obdaruje tak jak innymzgotujesz los jesli nie kumaszjestes los zaden ktosprzypadek sprawil ze uslaszles moj glos?jesli masz watpliwosc przed prawdy chwilapokaz twardzielu siebie przed amotnoasciaw swiecie zwanym morlanoscia czemu holdujeszw jaki sposob postepujesz potrzymujeszwzor indywidaliualistycznego populistycuczestniczysz w istnieniu zwistnychczy chcesz przekreslac zfrutrowanepizdy zostawiac na lodzie sliskimbo porwadzisz scieske nie tedy gdzietredy i zasmiat utozsamiac siebiez dobutkiem probuje byc ludzkim czlowiekiema powodki zysku sa dalekie, oferujesz pomoczaspisujesz dlugiem przysluge ponocjesli pojmujesz zaslugujesz na szacunekkolo a taka rure na pastwe losu zostawwiele wiosen chodze po ziemitego globu obsrewuje scenywojen i glodu innwirocowtraktujacych sie jak bogowwyzyskujaych braci z blachychpowodow moze bogowie mi wyjasniaczemu ciemna strona duszyzucac cien na blask tych diamentownie dam sie multum pustychwatrosci przez pustych frustrtowprzeplnionych uczuciem zazdroscidokac uciec stojac na skarju przepascigdzie jeden krok moze wszystkozaprzepasci moze ze wspomnieniaspadna na dnio kanionu w spojrzeniuzostanie wyraz buntu sprzeciwdla falszywych mowcow hajsukultu klamstw korupcji znieczucilcybezwzglednych biznesmenow zeby mocodrznic sprzeniewizonych klamcowktorych wiecej niz hektarow dzikich stepowszukajacych naiwniajow niczym stado spepowpadliny na pustynnym cmentarzujestesmy z jednej gliny policzylinasze dzni w kalendarzu co z nimizrobimy pokaze odbicie w uzczynachod dna chcesz odbic sie czy spasc w dolgdzy ufrwie sie zaufania ludzi linawiele wiosen chodze po ziemitego globu obsrewuje scenywojen i glodu innowiercowtraktujacych sie jak bogowwyzykujacych pobratymcow z blachychpowodow moze bogwie mi wyjasniaczemu ciemna strona duszy zuca cienrujnuje swiat charmoni chaosemzametu przy akpomaniamentujac chciwoscszalenstwem obledu blaskiem ruubinowdimaentow zapachem przekretow pustychwartosci nieuczciwych patentow zapsutychfrutratow ktorzy z zazdrosci wyrzadzajakrzywde bratu brachu ratuj dokaduciec stajac na skaruja przepascigdzie po jedym zlym kroku mozeszwszystko zaprzepascic ciezko wyjsnicczasem zrozumiec wlasne decycjeale ja rozumiem kazdy z ludzi ma wrodzonahipokryzje powdujaca uczuc krach sprobujuczucie ktorych jest strach zzuc w dolkanionu i dostrzegac wazne szczegolyminiejsze od anionow dusza miejsce kultukalkulacji w spojrzeniu wyraz buntuswoich racji czas przerwac lancouchmalwersacji impas klamstwa niecwkonco zatriumfuje prawda zaoferujaczlowiekowi to co czlowiek ignorujeod dawna przekreslic sprzeniewierzonychklamcow ktorych wiecej niz spepowna szukajaych padliny w putynym cmentarzukazdemu cennemu wspomnieniu bbliskiemumiejsce pamiec wrocic ocuc sumienieprzywrocic wiare w nadzieje spojrzecoczami drugiego czlowieka dojrzeckarme pomoc komus ofrujac nie marnujaczycia napychajac kieszeniekoles rzeczywistosc fakty nieziesie z zasokoczeniajak kolesie z nozem zdeperowani gotowi nasz wszystkowiec sie przygotuj bo bez swiadomosci klopotowupadniedniesz zostaniesz pokuty do gleby lawina klopowzyjemy pod jednym niebem wszyscy w duszykryjemy sunmienie wiec nie wiem czemu wciazpchamy sobie scieme koegzytujemy na jednej ziemipod jednym niebiem czesto prostatwo napedzaneantypatia zuca cien na dobrej strony swiatlopojsc krotsza z drog latwo ominac obowiazku wyzwanna tlok patrzac na tlok ludzi uspic sumienieniektorzy z wyboru dokonuja uczynkow ktorychw zadn sposob nie odkupisz niektorych rozumiemchociaz z punktu widzenia ustawionych urzadzonychrzadza do kabony przkreslaja z pozoru garszychmargines patologi a gines nie spisze wszystkichsytuajcki w ktorych czlowieczenstwo upodlil ciezkoskladad dlonie do modlitw skoro za srednia krajowkeciezko na miesiac zapasow kupic rozpacz samotnoscsugeruja pojsc sie upic w ten sposob sprobowac suminiezagoly stluc bol w sercu uscik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Po zniszczeniu przeszłości przyszedł czas na budowanie przyszłości. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates