[ Pobierz całość w formacie PDF ]
TELE
WARTO WIEDZIEĆ
MATRIX,
czyli telewizja oszukuje…
Telewizja (podobnie radio) zaczynała od programów na żywo.
Aparatura plus żywi ludzie – prowadzący program, wówczas zwany
spikerem i ewentualni goście. Pogadanki, muzyka, teatr
– też prawdziwi ludzie, prawdziwe instrumenty, prawdziwa scena.
No, czasem można było coś puścić z patefonu. Potem wynaleziono
magnetofon, później magnetowid. Pojawiła się PRODUKCJA
– nadszedł czas montażu, na początku eliminującego słabsze wersje
wykonawcze, potem, za pomocą coraz lepszych elektronicznych
narzędzi, czas tworzenia zupełnie nowych elementów programu.
Powoli wyrastał wirtualny świat, na początku w rzeczywistym studio,
teraz co raz częściej i studio staje się wirtualne.
J
ak to w życiu jest to i dobre i złe. Dobre – bo ob-
jednolicie niebieski (głównie wideo) lub zielo-
ny (w
fi
lmie) ekran. Elektronika rozpoznawała
wszystko to, co niebieskie (spiker nie mógł mieć
niczego niebieskiego na sobie) i zastępowała to
innym obrazem – z magnetowidu czy z kompute-
ra z gra
fi
ką. Początkowo wyglądało to prymityw-
nie (zwłaszcza widoczne obrzeża), wymagało
ekstra treningu („pogodynki” z widocznym wy-
siłkiem synchronizujące ruchy rąk z widocznym
tylko na monitorze tłem). Kiepsko też wypada-
ły najazdy, panorama czy zmiana kąta kamery
– obraz tła i obraz prezentera nakładane były
płasko, należało te obrazy sprząc ze sobą prze-
strzennie. Potrzebne były do tego dokładne in-
formacje o położeniu kamery oraz o jej ustawie-
niach. Dzięki tym informacjom komputer łączący
oba obrazy (aktorzy i rzeczywiste dekoracje oraz
niża koszty. Od dawna wiele stacji kablowych
pracuje automatycznie – żywego człowieka ani
na lekarstwo. W radio bywa podobnie, choć wraca się
do tego, że dobre radio tworzą ludzie, a nie sprzęt.
W produkcji zaś duże oszczędności przynosi stoso-
wanie wirtualnych dekoracji, a nawet, co się niektórym
na poważnie (!) śni, korzystanie z wirtualnych aktorów
(awatarów). Zważywszy na często wygórowane hono-
raria oraz kaprysy wielkich gwiazd – rozwiązanie to
na pewno koi nerwy reżyserów i producentów. Do ta-
kich rozwiązań skłania również powszechna cyfryzacja
i obecności technik IT w mediach.
ZACZĘŁO SIĘ OD BLUE-BOX’A
Zaczęło się od blue-box’a (inaczej kluczowania chro-
minancji) – na pierwszym planie prezenter, za nim
14
LISTOPAD 2011
WARTO WIEDZIEĆ
TELE
wygenerowane komputerowo tło) odpowied-
nio wpływa na to „sztuczne” tło zapewniając,
po przejściu przez „chroma-keyer”, właściwe pro-
porcje. Zachowane zostaje wrażenie przestrzen-
ności, obraz jest dynamiczny, a kamera porusza
się w miarę swobodnie. Realizacja tego w czasie
rzeczywistym wymaga komputerów o dość spo-
rej mocy. Pozycja i parametry kamery są usta-
lane dwoma metodami – za pomocą czujników
lub metodą dodatkowej analizy obrazu. Czujni-
ki, montowane głównie dla kamer pracujących
na statywach, nieco ograniczają swobodę jej
ruchów. Istnieją inne możliwości wyliczania po-
łożenia kamery – za pomocą pomiarów odległo-
ści: laserem, ultradźwiękami czy podczerwienią.
Analiza obrazu polega na umieszczeniu na po-
wierzchni blue-box’a czy rzeczywistych dekoracji
odpowiednich znaczników – na przykład pasków
w różnych kolorach lub o różnej jaskrawości. Nie
są potrzebne czujniki, nic się nie zmienia w ka-
merze, którą można używać w studio wirtualnym
jak i rzeczywistym, kamera ma pełną swobodę
ruchów na planie.
Wiele zależy tu od oprogramowania. Na po-
czątku trudno powiedzieć, co jest łatwiejsze
i tańsze – czy budowa rzeczywistych dekoracji
czy ich wykonanie w wersji elektronicznej, gdzie
na początku wszystkiego trzeba się uczyć. Ale
później, co jest typowe dla branży IT – progra-
my i procedury są coraz doskonalsze, częściowo
nawet zautomatyzowane i łatwiejsze w realizacji.
No i możliwości są daleko większe – nie ma ogra-
niczeń rozmiarów, masy, trudności transportu,
montażu i demontażu. Wirtualne dekoracje moż-
na też, w postaci plików oczywiście, przekazy-
wać czy nawet sprzedawać innym producentom.
I ta swoboda projektowania – nieograniczona
liczba prób, bez niszczenia czegokolwiek i wyda-
wania masy pieniędzy. Kolejny montaż elektro-
niczny... Wirtualne studio to niemal same zalety
– nawet światło można ustawiać komputerowo.
Zmiana dekoracji to wciśnięcie jednego przyci-
sku. Mody
fi
kacja czy ostateczna korekta to kilka
kliknięć.
Lek na całe zło? Nie do końca. Są też minu-
sy. Po pierwsze prezenterom czy aktorom nie
przychodzi łatwo zorientowanie się we własnym
położeniu względem wirtualnych dekoracji. Nie
mogą też być ubrani dowolnie – pewnych kolo-
rów należy unikać (a i tak pojawiać się mogą de-
nerwujące szumy na krawędziach obu obrazów).
Światło wygenerowane komputerowo powinno się
zgadzać ze światłem rzeczywistym w studio, cie-
nie również! Przy zbliżeniach tło powinno stawać
się nieco nieostre, inaczej wygląda to sztucznie.
Należy też kompensować opóźnienia wynikające
z różnej ilości obróbki wykonywanej dla sceny rze-
czywistej i wirtualnej.
Od lewej: blue-box, green-box, motion-tracking
(śledzenie ruchu)
MATRIX NASZ CODZIENNY
Wirtualne studio nie jest więc bardzo tanie. Kosztuje
sprzęt, oprogramowanie i niezbędne tutaj szkolenie.
Bez tego ostatniego wygląda to tak, jak wszędzie – ko-
rzysta się z ułamka możliwości urządzenia, pracuje au-
tomatycznie, nudnie, schematycznie.
Mniej kreatywne i ułatwione podejście to kupno go-
towego zestawu (jest ich tysiące) dekoracji czy ogólnie
teł (nieruchomych lub ruchomych) i skorzystanie z ko-
lejnego wynalazku o nazwie Chromatte (chroma
fl
ex).
Chromatte, kuleczka Chromatte
Jest to tkanina pokryta milionami mikroskopijnych roz-
miarów „kuleczek” szklanych pokrytych w połowie od-
bijającym światło aluminium. Każda tworzy więc mikro-
zwierciadełko paraboliczne odbijające światło zawsze
w tym samym kierunku, z którego przyszło. Kuleczki te
są poprzylepiane do materiału nieregularnie co spra-
wia, że można Chromatte układać w dowolny sposób
– zawijać, zagniatać, pokrywać matą podłogi, ściany,
su
fi
ty i różne inne przedmioty – w każdym przypadku
zajdzie to konieczne dla kluczowania zjawisko odbi-
cia światła dokładnie z powrotem do źródła, światło to
może jedynie być nieznacznie stłumione.
Preferowanym źródłem światła jest LiteRing – pier-
ścień świecących na zielono lub niebiesko diod LED
nakładanych na obiektyw kamery. Chromatte, widziana
w kolorze szarym przez
fi
lmowaną osobę, przez kame-
rę jest „postrzegana” jako jednolicie i idealnie zielona
(niebieska). Przeciwnie niż w „blue-box’ie”, gdzie w celu
zmniejszenia „przelewania” się obrazów obiekty ustawia
się dalej od tła, tutaj zaleca się ich pozycjonowanie bli-
żej maty (odległość obiektu od tła ma być mniejsza niż
połowa odległości pomiędzy źródłem światła a tłem).
Redukuje to efekt „Halo” czy też paralaksy (LEDy nie
promieniują dokładnie wzdłuż osi optycznej obiekty-
wu, istotny jest też promień pierścienia, który powinien
15
LISTOPAD 2011
TELE WARTO WIEDZIEĆ
były generowane przez komputer. W
Beowulf
z tego
samego roku komputery zajęły się i tłem i aktorami,
rzeczywiste postaci (Angelina Jolie i Anthony Hopkins)
były po „zcyfryzowaniu” i wykorzystaniu techniki Motion
tracking (śledzenia ruchu) odpowiednio zmienione i do-
łożone do cyfrowego tła. W tej technice aktorów oblepia
się dużą ilością czujników wyczuwających i przekazują-
cych ich ruchy, które z kolei pojawiają się potem w zu-
pełnie innych postaciach, tak jak to było widać w
Avata-
rze
Jamesa Camerona (koniec 2009).
W produkcji telewizyjnej stosuje się też znacznie
prostsze małe oszustwa. Rewelacyjny re
fl
eks okazy-
wany w programach na żywo to często wynik działania
małej słuchaweczki w uchu prezentera, z której płyną
odpowiednie instrukcje. Była przed wielu laty taka le-
gendarna prezenterka, która „zapowiadała” z pamięci.
Ona jedyna – reszta bowiem czytała z kartek, co czas
jakiś wykonując wystarczająco sztuczny uśmiech
do kamery. Teraz tak zapowiadać czy też mówić prosto
do kamery potra
fi
ą wszyscy...
Jest to oczywiście wynik pracy innego urządzenia
– promptera czy też telepromptera (zwanego w Anglii
często „autocue”, w slangu zaś „idiot board”). Idea
podpowiadania tekstu w telewizji to lata 50., wówczas
pojawiły się telepromptery mechaniczne. W latach 80.
zaczęto korzystać z komputerów (Atari!), a potem po-
jawiło się to, co obecnie służy wiernie ludziom telewizji.
Idea działania tego jakże prostego a jakże użytecznego
urządzenia jest tu podana na poniższym rysunku.
Teleprompter może również służyć i innym celom
– podczas dyskusji trudno jest ustawiać naprzeciw sie-
bie kamery tak, aby się nawzajem nie widziały. Dla do-
bra zaś programu ładniej wygląda, gdy interlokutorzy
Kamera z teleprompterem
być jak najmniejszy). Na szczęście „Halo” w tym
przypadku też jest zielone, tyle że nieco ciemniej-
sze więc krawędzie mogą być niemal niewidocz-
nie rozogniskowane. Sam obiekt można dodat-
kowo doświetlić w wymagany dla sceny sposób,
choć z uwagi na niską moc diod LED pierścienia
(Chromatte ma bardzo wysoki współczynnik odbi-
cia, więc to światło może być słabe), nie należy tu
przesadzać – odpadają raczej zdjęcia przy świetle
dziennym, odpada praca z więcej niż dwoma oso-
bami na planie. Kłopoty sprawiają również obiekty
błyszczące.
Tak więc już teraz podziwiając przepiękne stu-
dio czy okolicę, w której przepiękna prezenterka
przepytuje przepiękną aktorkę – nie możemy mieć
pewności, czy widzimy rzeczywiste tło czy też
obraz wykreowany elektronicznie, bowiem obie
panie siedzą w fotelach na tle... byle jak ułożonej
i jednolicie zielonej tkaniny.
Kamera z teleprompterem – zasada działania.
mówią wyraźnie do siebie a jednocześnie do kamery.
Pomaga tu prompter. Odpytywana osoba jest
fi
lmo-
wana kamerą z prompterem, na którym pojawia się nie
tekst, ale obraz osoby drugiej.
Podziwiając więc świat Ludzi Telewizji pamiętaj-
my, że jest coś takiego jak prompter, wirtualne studia,
(jedna z de
fi
nicji brzmi: wirtualne studio – rozwiązanie,
które przenosi ludzi do miejsc, w których ich nie ma),
odpowiednie oświetlenie, nie wspominając o makija-
żu... I że ten świat tak wygląda tylko na ekranie naszego
odbiornika.
KLASYCY ZACZĘLI
Takie „oszust wa” są specy
fi
ką
fi
lmu – od
Podróży
na Księżyc
(1902),
fi
lmów Cecila B. DeMille, po-
przez nowsze produkcje
Wojny Gwiezdne
.
Park
Jurajski
,
Matrix
,
Alicja w Krainie Czarów
do naj-
nowszych – w
fi
lmie
Blaszany Bohater
z 2007 tła
GRZEGORZ MORKOWSKI
16
LISTOPAD 2011
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
© 2009 Po zniszczeniu przeszłości przyszedł czas na budowanie przyszłości. - Ceske - Sjezdovky .cz. Design downloaded from free website templates